W ostatnim czasie na globalnym rynku ropy było wyjątkowo nerwowo. Przejście huraganu Harvey nad południową częścią Stanów Zjednoczonych doprowadziło do znaczącego zaburzenia pracy tamtejszych rafinerii. Amerykańskie wybrzeże to ważny region z punktu widzenia całego przemysłu naftowego w USA, ponieważ spora część rafinerii w tym kraju jest usytuowana właśnie w rejonie Zatoki Meksykańskiej. To również tam usytuowane są kluczowe porty obsługujące transport paliw drogą morską.
Huragan ten przyczynił się początkowo do spadku notowań ropy ze względu na mniejszy popyt na nią ze strony rafinerii. Niemniej, wpływ tego wydarzenia był krótkoterminowy, a sytuacja w późniejszych tygodniach systematycznie wracała do normy. To sprawiło, że w ostatnich dniach notowania ropy naftowej dynamicznie rosły. W Stanach Zjednoczonych cena ropy przekroczyła poziom 50 USD za baryłkę, a europejska ropa Brent dotarła do okolic 55-56 USD za baryłkę.
Skutki huraganu Harvey wciąż widać po sytuacji dotyczącej zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj i jutro pojawią się raporty na ten temat, które mogą już po raz kolejny wskazać wzrost zapasów ropy naftowej w USA ze względu na mniejszą aktywność amerykańskich rafinerii. O ile jednak Harvey czy Irma są już kwestią przeszłości, to sezon huraganowy na Atlantyku (w tym na Morzu Karaibskim i w Zatoce Meksykańskiej) jeszcze się nie skończył. Nad Karaiby nadciągnął kolejny huragan, o nazwie Maria, który ma potencjał do zaburzenia sytuacji na lokalnym rynku ropy naftowej, w tym do konieczności tymczasowego zamknięcia rafinerii lub przekierowania transportów.
Ze względu na powyższe kwestie, w bieżącym tygodniu śledzenie sytuacji dotyczącej huraganów może być istotne dla traderów na rynku ropy naftowej. Kolejne przerwy w działalności rafinerii spowodowałyby mniejszy popyt ze strony tych podmiotów na ropę naftową, co najprawdopodobniej przyczyniłoby się do spadku cen tego surowca, chociażby w krótkoterminowej perspektywie.
Paweł Grubiak, Prezes Zarządu, Doradca Inwestycyjny w Superfund TFI, 2017.09.19