W piątek w USA i nie tylko w USA wszystkie oczy zwrócone były na Waszyngton, na inaugurację Donalda Trumpa. Było to tylko widowisko, ale niewykluczone było, że prezydent znowu coś ciekawego przy okazji powie. I powiedział – wygłosił bardzo kontrowersyjne (według mnie) przemówienie (z treścią można się zapoznać w każdej gazecie), które nieco ochłodziło nastroje. Generalnie – była to zapowiedź wejścia USA na drogę izolacjonizmu i protekcjonizmu.
Oprócz inauguracji Trumpa kalendarium tego dnia było praktycznie puste – jedynie wyniki kwartalne (słabe) General Electric mogły delikatnie wpłynąć na zachowanie rynków. Jednak wrodzony amerykański optymizm doprowadził do wyraźnie „byczego” rozpoczęcia sesji – indeks S&P 500 zaatakował nawet poziom rekordu wszech czasów. Po przemówieniu Trumpa nastroje zwiędły, a indeksy zbliżyły się znacznie do poziomu neutralnego. Zakończyły jednak dzień niewielkim wzrostem, dzięki czemu trend boczny pozostał nietknięty.
GPW w piątek rozpoczęła sesję od krążenia wokół poziomu neutralnego, ale jak tylko indeksy na innych giełdach zabarwiły się na zielono (po początkowych spadkach) to i WIG20 zrobił to samo. Jednak po tym wzroście WIG20 zaczął się osuwać, a po dwóch godzinach załamała się cena akcji PKN Orlen (PERN, czyli spółka Skarbu Państwa kupił 4,9% akcji Orlenu, co nie spodobało się inwestorom), co załamało też WIG20.
Mimo tego, że przed południem indeksy w Europie ruszyły na północ u nas WIG20 barwił się na czerwono i do tego dno pogłębiał. Cały spadek wynikał ze zniżki akcji PKN Orlen. Gdyby te akcje nie zmieniły ceny, to WIG20 zyskiwałby około 0,3%. Lepiej wyglądał MWIG40 – ten indeks nieznacznie rósł.
Na godzinę przed końcem sesji WIG20 wrócił do poziomu neutralnego, ale potem było już gorzej i indeks stracił 0,47% - przez spadek ceny akcji PKN Orlen indeks stracił 0,65 pkt. proc.. Inaczej mówiąc, gdyby nie ta spółka to indeks by nieznacznie wzrósł. MWIG40 zyskał 0,4%. Sygnały kupna pozostały na miejscu.
Wchodzimy w okres dużej niepewności płynącej na razie przede wszystkim z USA. Już podczas weekendu Donald Trump odwołał 90 ambasadorów (powołał czterech), co sygnalizować może zmiany, które mogą czekać świat. Nic dziwnego, że rano dolar mocno tracił, a nastroje na rykach były słabe.
Zakładam więc, że w Europie (w tym i na GPW) indeksy rozpoczną dzień niedużymi spadkami. Potem, już po pobudce w USA, czyli raczej po 14:00 naszego czasu będziemy czekali na kolejne decyzje Białego Domu. Nie da się przewidzieć ani tych decyzji, ani ich wpływu na rynki.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion