Po poniedziałkowej 5% przecenie amerykańskich indeksów, która w przypadku przemysłowego Dow Jonesa poskutkowała największym bezwzględnym spadkiem w historii, wczorajsza sesja przyniosła solidne odbicie, a główny indeks amerykańskiej giełdy wzrósł o 1.7%, najwięcej od czasu wyboru Donalda Trumpa na prezydenta. Po ponad roku względnego spokoju ogromna zmienność powróciła zatem na rynek akcyjny. S&P 500 odrobił w dniu wczorajszym dużą część strat z poprzednich dni i wrócił do poziomów z początku stycznia, co wpisuje się w scenariusz utrzymania trendu wzrostowego i kontynuacji strategii podkupowania dołków. Rynek w ostatnim czasie zdał sobie jednak sprawę z tego, że amerykańskiej gospodarce grozi ryzyko przegrzania, co może skutkować bardziej agresywną polityką monetarną niż dotychczas. Podobnie sytuacja wygląda w strefie euro, gdzie tempo poprawy koniunktury gospodarczej jest co najmniej równie dynamiczne. Choć ostatnia przecena stwarza okazję do wchodzenia na długo na rynek, to jednak inwestorzy zdają sobie obecnie sprawę z tego, że długi okres bardzo akomodacyjnej polityki monetarnej zbliża się ku końcowi, co może ograniczać bycze zapędy i skutkować wyhamowaniem tempa wzrostu cen akcji. W praktyce może to oznaczać, że rynek potrzebował będzie trochę czasu aby odrobić straty z poprzednich dni. Po tym jak oprocentowanie amerykańskich dziesięciolatek wzrosło do 2.9%, co jest najwyższym poziomem od stycznia 2014 roku, dziś spada do 2.8%. To właśnie przecenie papierów dłużnych przypisuje się odpowiedzialność za ostatnie załamanie na rynku akcyjnym.
Sytuacja na rynku walutowym wciąż jest zdecydowanie spokojniejsza. Po wczorajszej aprecjacji dolara nie ma już śladu, a notowania EURUSD wracają w okolice 1.24. Notowania USDJPY spadają z kolei do 109. W kierunku umocnienia jena, który jest o poranku najsilniejszy wśród głównych walut, stoi także pogorszenie sentymentu rynkowego w trakcie sesji azjatyckiej. Kontrakt terminowy na S&P 500 traci dziś ponad 20 punktów i spada poniżej 2670 pkt. Z grupy walut G10 najsłabiej wyglądają waluty Antypodów, mimo tego, że wczorajsze dane z nowozelandzkiego rynku pracy za IV kw. okazały się lepsze od prognoz, a stopa bezrobocia spadła nieoczekiwanie do 4.5%, co jest pozytywnym sygnałem przed kończącym się dziś późnym wieczorem posiedzeniem RBNZ. Waluty postrzegane jako bardziej ryzykowne w dalszym ciągu wydają się być jeszcze ofiarami ostatniej fali paniki. Rynek surowcowy cały czas porusza się w ślad za dolarem. Złoto po wczorajszej przecenie do 1320 USD związanej z aprecjacją USD, odbija do 1330. Baryłka WTI ponownie podchodzi pod 64 USD.
Rafał Sadoch, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku